sobota, 8 października 2016

#Seria ze Spoilerami 3 - Prawo Mojżesza

Dawno nie wylałam tylu łez po zakończeniu jednej książki. Naprawdę byłam wzruszona na maksa, moje zaskoczenie było ogromne! To, co autorka napisała na samym wstępie, w połączeniu z zakończeniem, było powalające.
Kiedy czytając początek książki, zauważyłam fragment "on umrze" (czy coś w ten deseń) to byłam zrozpaczona. Przez całą czas łudziłam się, że to może jednak nie będzie Mojżesz. Ale kiedy dobrnęłam do momentu, gdy szeryf znalazł się w jego domu, to było pewne. Mimo że autorka na samym początku zespoilerowała nam końcówkę i tak byłam zaskoczona. Myślałam, że on naprawdę umrze. Ale zagłębiając się w ostatnie fragmenty "Georgia" i "Mojżesz" przed epilogiem zaczęłam nabierać wątpliwości - które swoją drogą okazały się właściwie. Płakałam dobre kilkanaście minut jeszcze przed skończeniem książki i dobre kilkadziesiąt po jej zakończeniu.

Jestem naprawdę zadowolona, że to z Georgią Mojżesz spędzi resztę życia. Muszę przyznać że Taga również bardzo polubiłam (nie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać książkę o nim). Szkoda mi tylko małego Eliego. Chciałabym go poznać bliżej... On musiał być bardzo uroczy. Ale liczę że Kathleen będzie równie słodka jak on.

5 plusów. Chyba zacznę stosować tę metodę. Prawo Mojżesza, Amy Harmon, Mojżesz, oczy Mojżesza, dusza Mojżesza (ta artystyczna, ale nie tylko). To są moje plusy na najbliższe kilka dni.

Ogółem przeczytałam tylko jedną recenzję tej książki, dotychczas nawet nie przeczytałam opisu z tyłu. To mi wystarczyło aby zapragnąć tej książki. Muszę jednak przyznać, że myślałam iż Mojżesz okaże się być typowym "bed bojem". Skórzana kurtka, motor, alkohol, fajki, imprezy i te sprawy. A co się okazało, Mojżesz jest pęknięty. Nie jest typowym chłopakiem, typowym "bed bojem", ale nie jest też szurniętym psychopatą. On jest inny, jest sobą. Mam wrażenie - niestety - że na końcu nieco znormalniał (głupio to brzmi), ale jako że to jest Mojżesz, nie przeszkadza mi to. I szczerze wolę go takiego, jakim był, niż gdyby miał być "bed bojem".

A Georgia przypominała mi mnie. Mamy podobny upór i przy chłopakach obie robimy z siebie idiotki. Jedyna różnica (albo jedna z niewielu) to ta, że ja jestem brunetką, a ona blondynką. No i ona ma ciemne oczy, a ja... inne. Georgia to jedna z niewielu bohaterek książkowych które naprawdę polubiłam. Nigdy nie straciłam kogoś tak bliskiego, jak ona straciła syna, ale dzięki słowom autorki, bardzo się utożsamiłam z bohaterką.

Jest coś, z czym się nie zgadzam. Mianowicie napis na okładce "Ta książka nie kończy się happy endem". Według mnie to był happy end. Mimo wylanych łez i godzin rozpaczy, myślę że to było szczęśliwe zakończenie.

A to było moje zakończenie. Dziękuję Wam za przeczytanie. Dajcie znać co wy sądzicie o "Prawie Mojżesza", z czym się zgadzacie, a z czym nie.
Pozdrowionka!

1 komentarz:

  1. Nominowałam cię do LBA: http://otwarte-wrota.blogspot.com/2016/10/liebster-blog-award-2.html Mam nadzieję, że zajrzysz i odpowiesz :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń