piątek, 24 czerwca 2016

Tytany - stalowe konie Victorii Scott

Jeśli ktoś z Was jest ze mną chociaż chwilę, to wie, że uwielbiam serię "Ogień i Woda" Victorii Scott. Można się domyślić, że z wielką niecierpliwością czekałam na nową książkę tej autorki, gdyż uwielbiam świat przez nią tworzony.
Ktoś też tak sądzi?

Tytany - Victoria Scott


Mam chyba jakąś słabość do autorek o imieniu Victoria. Scott, Aveyard... Ma ktoś z Was na imię Wiktoria i pisze książkę?

Po przeczytaniu książki zastanawiałam się dłuższą chwilę, jak napisać recenzję. I chociaż Tytany odłożyłam z powrotem na półkę około tydzień temu, pamiętam jak się czułam. Musiałam zapisać sobie dwa zdania które przyszły mi do głowy podczas rozmyślania o książce:

Tytan to połączenie samochodu wyścigowego i konia.
Astrid Sullivan to połączenie kierowcy rajdowego z panią od matmy.

Prawdopodobnie wydaje się dość dziwne to, co napisałam wyżej, ale Astrid jest osobą genialną! Może i uciekała ze szkoły i nie pokazywała swoich umiejętności ale ona jest bardzo inteligentną postacią. Doskonale radzi sobie z matematyką (stąd pani od matmy), potrafi bezproblemowo liczyć w pamięci, ma jakby kątomierz w głowie!

Od 13 roku życia podziwia Tytany. Interesuje się nimi, jak nikt w jej wieku. Dokładnie wie, z czego są zbudowane. Ze stali oczywiście. Wie też jak można by było je zbudować, gdyby oczywiście miała pieniądze.
Niestety ich nie ma, a jej rodzinie grozi eksmisja. Drugi raz.

Ponoć niedaleko pada jabłko od jabłoni. Czy w to wierzę? Może po części.
Ale utwierdza mnie w tym wspaniałomyślna rodzinka bohaterki. Jej dziadek stracił pieniądze, dom i cały majątek przez hazard. Jej ojciec stracił wszystkie oszczędności podczas obstawiania Tytanów żyjąc ze stwierdzeniem "Tytany są złe".

No i cóż... Zbliżają się już 5 wyścigi tych stalowych koni. Mała "rocznica", nieprawdaż? A co robimy w rocznicę?
Prezenty...
Twórcy toru i wyścigów to bracia Gambini. Oni też mieli "mały" prezent dla uczestników. Ktoś zgadnie jaki? Nie przypuszczam, bo ja nawet na to nie wpadłam. Oczywiście, odpowiedź znajdziecie w książce (wcale nie tak daleko).

No dobrze. Ale co to ma wspólnego z Astrid? Przecież wstęp kosztuje 5 tysięcy dolarów (czekaj... albo 50)! Szkoda, że aż tyle, bo wygrać można 2 miliony... 

Nie wiem czy wiecie do czego dążę. Na pewno mogę Was zapewnić, że jeśli ktoś interesuje się końmi, z pewnością zainteresuje się również Tytanami. Ale nie tylko! Jest to książka o wielu... stronach? Nie no, nie przesadzajmy. Ma 320 stron. Chodziło mi bardziej o twarze. (Nie, nie Grey'a!)
Spodobałaby się wielu osobom - także waszej matematyczce.

Jeśli ktoś nie rozumie, opowiem od początku. Astrid jest siedemnastolatką, o wyjątkowych uzdolnieniach matematycznych. Od lat interesuje się Tytanami, a teraz może ją łączyć z nimi coś więcej, niż tylko obserwacje.

Nie jestem pewna czy potraficie to wyczytać z mojej wypowiedzi, ale książka bardzo mi się spodobała, na co liczyłam. Zakończenie jest według mnie troszeczkę niepełne, aczkolwiek nie napisałabym kolejnego tomu. Myślę, że po prostu jest trochę za krótkie.

Ocena końcowa? Zdecydowanie 10/10


PS. Około 19-20 niespodzianka, której możecie się spodziewać :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz